sobota, 15 sierpnia 2015

Lodowata północ i gorące południe, czyli o granicach Meekhanu słów kilka

Kilka słów gwoli wyjaśnienia mojego braku aktywności na stronie. Najpierw nadszedł czas przed maturami, a potem same matury, więc czasu za wiele nie miałem. Natomiast po maturach skończyła mi się wena na pisanie, ale wena wraca... kiedyś.

O dziełach polskich autorów tutaj pisałem nie raz. Był Grzędowicz, był Mróz, to teraz czas na moje najnowsze odkrycie. O czym będzie? O książce "Opowieści z meekhańskiego pogranicza: Północ - Południe" Roberta M. Wegnera. Ktoś słyszał? Ktoś czytał? Mam nadzieje, że tak, bo naprawdę warto. Może to tylko moje wrażenie i nie ma pokrycia w rzeczywistości, ale mam wrażenie, że cały cykl o Meekhanie, jest dosyć mało popularny, jak na cykl, który zdobył wiele nagród, w tym trzy Zajdle. Jakkolwiek by nie było, postaram się Was do niego przekonać.

Książka jest skonstruowana w dosyć nietypowy sposób. Mamy tu dwie części, w każdej są cztery opowiadania, powiązane ze sobą bohaterami i niekiedy wydarzeniami fabularnymi. Pierwsza część książki opowiada o mroźnych, północnych rubieżach Imperium Meekhanu, a jej bohaterami jest porucznik Kenneth-lyw-Darawyt i podlegający mu oddział Górskiej Straży. Jako oddział żołnierzy, stworzony z górali, królestwa wchłoniętego niegdyś przez Imperium Meekhanu, pilnują porządku w górzystym terenie północnej granicy. Druga część książki natomiast przedstawia południowe granice Imperium. Tutaj obserwujemy historię cudzoziemca z południa, wojownika imieniem Yatech. Człowiek, który nie może pokazać własnej twarzy obcym ludziom, zatrudnia się na służbę u Meekhańczyków. Jak poradzi sobie u wrogo nastawionych mieszkańców Imperium? I czy uda mu się pogodzić różnicę kultur, które są jak ogień i woda? To już musicie sprawdzić sami.

Szczerze powiedziawszy, podchodziłem dosyć sceptycznie do tej książki. Dlaczego? Nie jestem zwolennikiem opowiadań, nawet z reguły staram się ich unikać. Więc co mnie podkusiło do sięgnięcia po tą pozycję? Polski autor i przychylne jej opinie. Jak się okazuje zupełnie niepotrzebnie się obawiałem. Opowiadania łączą bohaterowie, co jest dla mnie plusem, a w przypadku południa łączą je nawet wydarzenia. Są niczym opowiadania-rozdziały, w których nie dość, że poznajemy bohaterów, ich historię, przygody, to jeszcze historię samego Meekhanu oraz innych krain. Pamiętam, że gdy poznałem porucznika Kennetha oraz jego oddział, obawiałem się, że część książki traktująca o południu mi się nie spodoba, że bohaterowie i wydarzenia nie dorównają części północnej. I co? Zmienili się bohaterowie, zmieniła się historia oraz częściowo forma jej przedstawienia (opowiadania o południu częściowo łączyła tutaj fabuła), zmienił się teren, a co za tym idzie i kultura postaci. I wyszło świetnie! Fakt, że wciąż wolałem opowieści z północy, ale te z południa czytałem równie chętnie i równie mi się podobały. "Opowieści z meekhańskiego pogranicza" to fantasy w pełnym znaczeniu tego słowa. Mamy tu magię, wojny, pojedynki, historię, imperia, rasy. Czy mogę coś zarzucić Wegnerowi w kreacji tego świata? Tak, mam wrażenie, że autor celowo omijał sceny pojedynków, nadając niekiedy tym fragmentom nieco humorystyczny wydźwięk. Efekt był fajny, ale to tylko kwestia mojego gustu, ponieważ wolałbym, opisy pojedynków. Za to na szczególne wyróżnienie zasługują tu opisy bitew, jak na przykład w opowiadaniu "Wszyscy jesteśmy Meekhańczykami" (opowiadanie to zdobyło nagrodę Zajdla), oraz kreacja kultur: Meekhańczycy, Wessyrczycy, Issarczycy, każdy lud ma świetnie wykreowaną kulturę i historię. Może tylko sobie coś wmówiłem, ale mam wrażenie, że w opowiadaniach przewijają się szczątkowo kwestie, które będą miały bardzo duże znaczenie w przyszłości.

Muszę przyznać, że jestem zachwycony pierwszym tomem opowieści o Meekhanie. To opowieści o szlachetnych wartościach, o których świat zdaje się coraz częściej zapominać. Nie zawiodłem się ani trochę, a całość pochłonąłem bardzo szybko. Dlatego też niezmiernie cieszy mnie fakt, że na półce czekają już trzy kolejne tomy tego cyklu. To kawał bardzo dobrego fantasy, w dodatku rodzimego, który powinien przeczytać każdy gustujący w tych klimatach. Jeśli ktoś ma ochotę na próbkę tego co oferuje książka, to poniżej znajduje się link do strony autora, na którym znajduje się opowiadanie z północy (w formie elektronicznej) "Każdy dostanie swoja kozę", a które rozgrywa się między 2 i 3 opowiadaniem o Górskiej Straży. Muszę jednak zaznaczyć, ze opowiadanie zostało napisane w nieco humorystycznym tonie, w przeciwieństwie do książkowych, i należy traktować je z przymrużeniem oka, niemniej jednak zachęcam.

Wydawnictwo: Powergraph
Data wydania: 7 marca 2012
Ilość stron: 571
Ocena: 8/10

http://meekhan.com/2015/06/01/wegner-na-dzien-dziecka/